Dom Ogrzewanie Kominek kaflowy ogrzewa dom

Kominek kaflowy ogrzewa dom

37 min odczyt
0
0
1,922

Za a nawet przeciw kominkowi

Od czasu, gdy w Europie pojawiły się problemy energetyczne, łaskawym okiem spojrzano na kominek. Po pierwsze, kominek spala lokalne paliwa, a jedyny problem to wcześniejsze ich przygotowanie. O drewno wcale nie jest trudno, bo ciągle dokonuje się różnych przecinek i niemal co roku trafiają się łamiące drzewa wichury. Wzrasta tez powierzchnia zalesień. Po drugie, drewno spalane w kominku nie podwyższa emisji C02, bo bilans procesu wzrostu drzewa, a potem jego spalania wychodzi na zero. Po trzecie, chociaż każdy pali indywidualnie według potrzeb i chociaż pojedynczy kominek ma zaledwie kilka lub kilkanaście kilowatów, to gdy zsumujemy ciepło uzyskiwane ze WSZYSTKICH kominków w kraju, wyjdzie już z tego moc równa… elektrowni! Po czwarte, jest tez coś niewymiernego, bo lepiej spędza się czas, pije wino i rozmawia z przyjaciółmi przy kominku niż przy piecu w kotłowni.

Jak więc widać, wiele jest zalet wynikających z wykorzystania kominka jako źródła domowego ciepła. Jednak kominek ma nie tylko zalety. Trudno traktować kominek jako główne ogrzewanie domu, ponieważ postawiony jest zwykle w salonie, a nasze domy posiadają zwykle kilka pomieszczeń więcej. Są to sypialnie, kuchnie, łazienki. Trudno też opierać ogrzewanie domu przez 24 godziny i wiele miesięcy jedynie na kominku, bo kominkowy proces palenia wymaga dość częstego ręcznego uzupełniania opału. Tego opału przez sezon może zebrać się kilka ton, a trzeba to własnoręcznie przenieść. Jeszcze na dodatek spalanie drewna w kominkowym palenisku ma swoje humory, wynikające nawet z różnic wymiarów i wilgotności poszczególnych polan czy nawet sposobu ich ułożenia. Tak więc nie dziwmy się, że polski ustawodawca nie przeznaczył kominkowi głównej roli ogrzewania domu w naszym klimacie.

Piec kaflowy
Piec kaflowy

Ale przecież „Polak potrafi”, i dlatego nie wszystkich przerażają prawne sugestie, ani też faktyczne niedogodności. Gdy w grę wchodzi możliwość uzyskania dość znacznych oszczędności. Polacy są gotowi niemal na wszystko. Uczciwie trzeba powiedzieć, że mówić o oszczędnościach można w wielu przypadkach, ale z pewnością nie zawsze ma to miejsce. Dlatego każdą próbę wykorzystania kominka jako głównego ogrzewania domu trzeba przeanalizować indywidualnie. Najlepiej będzie, gdy zrobi to specjalista wspólnie z inwestorem. Za pozbawione sensu uważam wszelkie internetowe fora, gdzie np. anonimowa „pysia32″ twierdzi, że jedną szczapką włożoną do paleniska firmy XXX ogrzewa swój dom i radzi to samo wirtualnemu „tygrysowi 43″, nie wiedząc nawet, czy ten „drapieżnik” w realu istnieje!

Na początek zamiast myśleć o palenisku, jego marce i kraju pochodzenia oraz spędzać długie godziny w Internecie, lepiej pomyśleć o… drewnie. Przecież obojętnie, jakie palenisko wybierzemy i jaki kominek zbudujemy, bez dobrego drewna nie będzie on wiele wart. Tutaj nie można mówić, że „jakoś to będzie”. Na sezon grzewczy potrzebujemy minimum kilka metrów sześciennych drewna i na to musimy być finansowo przygotowani. Drewno trzeba gdzieś znaleźć, kupić i gdzieś złożyć na dwa lata. W naturalnych warunkach tyle czasu przeciętnie potrzeba, by świeżo ścięte drzewo stało się drewnem opałowym.

Palenisko to nie wszystko

Chociaż teoretycznie każde palenisko kominkowe możemy wykorzystać do intensywnego ogrzewania, to z pewnością wiele produktów nie będzie czuło się najlepiej, gdy potraktujemy je ostro. Kryterium mocy nie powinno być jedynym, bo moc większa na tabliczce znamionowej wcale nie oznacza, ze będzie cieplej w domu! Poza tym moc kominowego paleniska bierze się i tak z DREWNA.

Jaki opał takie grzanie. Wrzucając śmieci i wczoraj porąbane świeże drewno, nie oczekujmy komforty! Należy pamiętać, że modne w Polsce wykorzystywanie paleniska kominkowego z ZAMKNIĘTYMI dolotami powietrza jest tak dla ciepła, jak i samego kominka fatalne. Palenisko opalane paliwem stałym optymalnie pracuje na minimum 50% swojej mocy nominalnej. Nikomu przecież nie przychodzi do głowy, by samochodem jechać 10 km/ godzinę na piątym biegu! W samochodzie musimy poruszać się w pewnym optymalnym zakresie obrotów, a w kominkowym palenisku w przedziale optymalnego spalania. Spalanie optymalne to takie, które zapewnia wytworzenie maksimum ciepła przy możliwie najmniejszym zużyciu opału, a to wszystko przy minimalnej emisji szkodliwych związków. Pisałem już w części poświęconej dogrzewaniu, że istnieją rozwiązania elektronicznie, które = optymalizują proces spalania w kominku. Zalety takiego urządzenia jeszcze bardziej ujawnią się w przypadku intensywnego I używania kominka. Nie każdy jest bowiem mistrzem palenia, nawet jeśli jest doskonałym prawnikiem, ortopedą czy księgowym. Po prostu człowiek jest omylny i… leniwy, i nie zawsze chce mu się z fotela ruszyć.

Biorąc pod uwagę, że poprawny komin i dopływ powietrza z zewnątrz oraz dobre drewno to obowiązek, wspomaganie procesu palenia można uznać za rozwiązanie zalecane.

Dodatkowe ciepło

Wracając do doboru paleniska, warto zwrócić uwagę na fakt, że duże powierzchnie oszklone, które są wielką zaletą w przypadku obszernych salonów, w przypadku kilku innych dodatkowych pomieszczeń przeznaczonych do ogrzewania mogą powodować w nich deficyt ciepła. Warto więc z każdej strony popatrzeć na nasz przyszły kominek służący do ogrzewania domu. To, co piękne w salonie, nie musi sprawdzać się w roli grzewczej.

Jeśli już o cieple mówimy, to kominkowy apetyt rośnie w miarę palenia, więc paleniska kominkowe, które jeszcze parę lat temu zachwycały, gdy porównywano ich parametry z paleniskami otwartymi dzisiaj nie budzą już samych pozytywnych skojarzeń. Fakt, że temperatura spalin jest ciągle zbyt wysoka, skłonił do poszukiwania rozwiązań, dzięki którym możliwe stało się „zagospodarowanie” dotychczas traconej energii, jedna z dróg to zwiększenie powierzchni oddawania ciepła, natomiast inna to wyprowadzenie spalin spiralnie uformowanym labiryntem, tak by wydłużyć ich drogę. Kolejny sposób to obłożenie rury odprowadzającej spaliny dodatkową masą kumulującą energię. Można stosować te rozwiązania samodzielnie lub w postaci mieszanej.

Pojawiły się różnego rodzaju produkty, od najprostszych rur stalowych z użebrowaniem, żeliwnych elementów użebrowanych, jak kota zębate, lub wykonane ze specjalnych mas nasady, w których ilość elementów, a więc drogę spalin i masę kumulacyjną możemy zmieniać w zależności od wielkości i rodzaju paleniska. Są nasady uniwersalne i współpracujące tylko z wybranymi paleniskami określonych producentów. Są wyroby importowane, jak też krajowe. I chociaż wiele z tych nasad nie należy do tanich, zyskują coraz więcej zwolenników, bo nikt nie lubi wyrzucać ciepła (czytaj pieniędzy) przez komin.

Niektórzy próbują wprowadzić spaliny z kominkowego paleniska do labiryntu kanałów ceramicznych. W zasadzie próbować można, o ile przewidziana zostanie możliwość rozpalania na „krótszym” przyłączu. Jednak wydaje się, że to, co przeznaczone jest zasadniczo do układów piecowych, innych palenisk i głównie odmiennej techniki palenia, wcale nie musi sprawdzać się w kominku. W rozwiązaniu piecowym pierwszy wsad drewna służy głównie nagrzaniu systemu kumulacyjnych kanałów. Dopiero kolejne, jeden lub dwa w ciągu doby, faktycznie obsługują ogrzewanie. Palenisko kominkowe nie daje tyle ciepła w tak krótkim czasie, bo ma inne zadania. Albo nie dogrzejemy naszej masy kumulacyjnej, albo… zdewastujemy palenisko. Palenisko kominkowe łączy bowiem dwa zadania: dostarcza ciepło oraz dostarcza wrażeń estetycznych. Małe szybki, ich podział szprosami na jeszcze mniejsze jest dzisiaj w kominku trudny do zaakceptowania. W palenisku piecowym zdecydowanym priorytetem jest wytworzenie ciepła, a widok ognia jest ograniczony. Nawet jeśli czytamy w materiałach informacyjnych, że „palenisko piecowe posiada dużą szybę”, to jest ona i tak co najwyżej wielkości najmniejszych szyb spotykanych we wkładach kominkowych.

Często mamy również do czynienia z podwójnym oszkleniem, które dodatkowo ogranicza emisję ciepła przez szybę Jednak trudno sobie wyobrazić podwójne szyby w kształcie litery C, L czy U. Ograniczenie spotkamy też wcześniej czy później, jeśli zechcemy zabudować wkład kominkowy w obudowę typu hypocausta.

Wędrujące wewnątrz zamkniętej komory powietrze może mieć temperaturę, której np. nie tolerują ułożyskowane rozwiązania podnoszenia drzwiczek. Wielu producentów określa dokładnie wymagane minimalne powierzchnie wlotów i wylotów powietrza, bo tylko wtedy palenisko jest wentylowane w sposób wystarczający. Chociaż aktualnie rozwiązania kominkowe i piecowe zbliżają się do siebie, to proszę jednak nie wymagać od kominka, by był on piecem!

Ciepłe powietrze = ciepły dom

Jeśli mamy ogrzewać cały dom kominkiem, to rzadko udaje się to – z jednego powodu. Nawet jeśli zainstalujemy nasadę zwiększającą ilość ciepła do wykorzystania, są ściany, drzwi, schody, kondygnacje, a ciepło wędruje z kominka zgodnie z prawami fizyki, a nie według naszych upodobań. Wytworzyć ciepło to jedno, ale równie ważna jest jego równomierna dystrybucja do wszystkich przewidzianych do ogrzewania pomieszczeń.

Jeśli już wytworzyliśmy sporo ciepłego powietrza, to najłatwiejsze wydaje się jego wykorzystanie. Wyprowadzając z komory kominka ciepłe powietrze izolowanymi rurami do innych pomieszczeń, powiedzmy do czterech, nie całość podlegać będzie równemu podziałowi, bo -jak wspomniałem wyżej – jakieś 25-50% (w zależności od powierzchni oszklonej) ciepła wyemitowane zostanie przez szybę kominka, ale do rozesłania „dalej” pozostanie ta reszta, która w systemie bez dystrybucji powodowałaby przegrzanie salonu.

Kominki
Kominki

W przeciętnych warunkach, za które uważam standardowo izolowany dom o powierzchni nie większej niż 150 m2, z czego salon ma 35-40 m2. oraz palenisko z szybą płaską o mocy IM4kW, uzyskamy chyba optymalny rozkład. Każda zmiana, np. zwiększenie powierzchni salonu, wpłynie na ogólny bilans i wymaga korekty oblicze-Jeżeli mamy większy dom do ogrzania, to nie możemy bez końca powiększać paleniska kominkowego i zwiększać przekrojów rur wyprowadzających ciepłe powietrze, bo w końcu dojdziemy do tego, że w salonie stanie… lokomotywa, taka jak z wiersza Tuwima, ciężka, ogromna i… pożerająca tony drewna.

Jest już wiele informacji na temat powietrznych systemów ogrzewania kominkowego. Jednak warto przypomnieć podstawowe informacje. Jeżeli układ ma być prosty, obejmować I bądź 2 dodatkowe pomieszczenia, to można ograniczyć się do systemu grawitacyjnego, gdzie obieg powietrza odbywa się wyłącznie siłami natury. System grawitacyjny wskazany jest również wtedy, gdy chcemy kominek traktować jako ogrzewanie awaryjne, bo nie wymaga on do poprawnej pracy prądu elektrycznego. Bardziej złożone i traktowane jako podstawowe ogrzewanie powietrzne bazujące na kominku powinno działać w systemie wymuszonym. Tzw. turbina czy wentylator wyciągowy tłoczy wtedy setki metrów sześciennych powietrza na godzinę przez labirynt rur. Turbina robi to znacznie sprawniej niż natura tak długo, dopóki jest prąd. Gdy z jakiegoś powodu prąd zaniknie, to proste rozwiązanie by pass zabezpieczy nas i cały układ. Na rynku detalicznym dostępne są wszystkie elementy potrzebne do zbudowania instalacji kominkowego ogrzewania powietrznego. Znaleźć je można nawet na półkach marketów budowlanych. To kusi majsterkowiczów. Wiele osób wykonuje taką instalację samodzielnie, często nie zastanawiając się nad najprostszymi zasadami pracy takiego systemu. Zrobił to sąsiad, więc zrobię i ja. Przy budowie instalacji popularnie zwanych DGP (dystrybucja gorącego powietrza) popełnianych jest jednak wiele błędów i nawet renomowane firmy nie mogą się tego ustrzec. Jak uniknąć błędów?

Najlepszą metodą jest udział w profesjonalnych szkoleniach, praktyka oraz… myślenie. Wiele zalet powietrznego systemu ogrzewania zachęca do jego budowania. Prostota, brak wrażliwości na zmienne warunki (istotne np. w domku rekreacyjnym), szybka reakcja. Jeżeli się uprzemy, to system powietrznego ogrzewania kominkowego połączyć możemy z systemem wentylacji i chłodzenia w lecie.

Znany jest nawet przypadek rozwiązania łączącego kominek z klimatyzacją. Jednak jest też wiele niedogodności. Przykładowo, intensywny ruch powietrza nie jest korzystny dla alergików. System powietrzny wprawdzie zaczyna szybko działać, ale powietrza nie można kumulować i wykorzystać później. Inne pseudo-wady wynikają głównie z niefachowego montażu lub niefrasobliwego użytkowania. Często obie te sprawy idą w parze. Hałas turbiny oraz brudne ściany w kominkowym ogrzewaniu to prawie to samo, co brak oleju w silniku i niskie ciśnienie w oponach samochodu. Nie będę z pewnością o tym teraz pisał. Mogę tylko zaznaczyć, że dokładne wyregulowanie systemu ogrzewania powietrznego to często sprawa wielu godzin eksperymentów oraz stosowania świec dymnych dla śledzenia dróg i intensywności przepływu powietrza.

Woda się w kominkach grzeje…

Systemy powietrzne DGP realizowane są w tysiącach, ale prawdziwe grzanie, najbardziej zbliżone do konkurencyjnego c.o. opalanego gazem, węglem czy olejem gwarantuje dzisiaj kominek z płaszczem wodnym.

Mam wrażenie, że już kilka lat temu punkt ciężkości wśród amatorów kominkowego ogrzewania domu wyraźnie przesunął się w stronę… wody. Świadczy o tym bardzo szeroka i stale poszerzająca się oferta w tej grupie palenisk i urządzeń peryferyjnych. Świadczą też o tym liczne .tania w firmach kominkowych i na stronach internetowych. Niektórzy nawet rekreacyjne 25 m2 w środku puszczy chcą teraz wodą ogrzewać! Tak więc kominek z płaszczem wodnym cieszy się w Polsce nieprawdopodobną popularnością. Czy uzasadnioną? Na ulicy i w towarzystwie zamiast o piłce nożnej, samochodach i kobietach mówi się teraz o kominkach wodnych. Kobiety natomiast zamiast o butach i sukienkach rozmawiają o płaszczach… wodnych. W każdej kominkowej firmie dzień zaczyna i kończy pytanie o kominek „wodny”. Trzeba więc ten sposób ogrzewania domu traktować bardzo poważnie. Nie należy oczekiwać, że dodanie wymiennika wodnego do kominkowego paleniska spowoduje, że drewno z I kg da nie 4 a 6 lub 8 kilowatów! Energii uzyskamy tyle samo, ale będzie to INNA energia. Ciepło „wodne” możemy precyzyjniej dawkować, dalej wysyłać. Przede wszystkim zaś możemy zmagazynować i odebrać… później. Powiedzmy, że nagrzewamy wodę wieczorem, a ciepło odbieramy następnego dnia, gdy jesteśmy poza domem. Wracamy i ponownie palimy itd. Możemy podgrzać także wodę użytkową. Możemy dogrzać wodę w niewielkim basenie. Możemy… teoretycznie bardzo dużo. Od niedawna możemy jeszcze więcej, bo polskie przepisy dogoniły to, co w Europie już od dawna było normą i pozwalają na pracę kominkowego wkładu wodnego w układzie zamkniętym. Oczywiście, po spełnieniu pewnych warunków bezpieczeństwa, ale to dla dobra użytkownika i spokojnego snu instalatora. Kominek pracujący w takim układzie to godny XXI wieku nowoczesny system grzewczy na paliwo stałe.

Jednak znowu wraca sprawa różnic pomiędzy kominkiem a piecem. Kominek produkuje ciepło stosunkowo wolno, a już z pewnością bardzo wolno, gdy zamykamy dopływy powietrza i „pryczymy” w naszym palenisku, jakbyśmy gotowali bigos. Czy nawet wiele godzin takiego pseudo oszczędnego palenia nagrzeje nam kilkaset litrów wody do pożądanej temperatury? Kominek wodny wymaga doprawdy umiejętnego palenia, by w pełni wykorzystać możliwości. Tutaj bezwzględne wydaje się zastosowanie SYSTEMÓW STEROWANIA ELEKTRONICZNEGO. Złe paliwo, słaby komin, nieumiejętne użytkowanie to najlepsza droga do niezadowolenia z kominka wodnego. Powiecie Państwo, że to samo dotyczy każdego kominka. Oczywiście, że tak, ale w wodnym rozwiązaniu ujawni się to w najbardziej okrutny sposób. Wszyscy Polacy są mistrzami kierownicy, lekarzami, prawnikami i od niedawna doskonałymi… hydraulikami i palaczami. Jednak czy kominek wodny to rozwiązanie doskonałe dla każdego i w każdym przypadku?

Ilość osób zadowolonych z wodnych rozwiązań jest równa liczbie wykazujących pełną dezaprobatę. A przyczyna nie leży w tym, że wodne rozwiązanie kominkowe jest złe, lecz zupełnie gdzie indziej. Oczywiście, że są kominkowe paleniska wodne lepiej i gorzej przemyślane. Są produkty drogie i tanie. Ale jeśli nie znamy zasad funkcjonowania paleniska na paliwo stałe, oszczędzamy na pojemności zbiornika buforowego lub rezygnujemy z niego całkowicie z przyczyn najczęściej finansowych, to nie miejmy do nikogo pretensji i nie zaśmiecajmy internetu postami o tym, że kominek firmy X to złom albo coś w tym rodzaju. Nasza gazeta też nie jest miejscem na takie opinie. Zagadnienia zastosowania i doboru palenisk wodnych oraz sprawy instalacyjne pozostawiam fachowcom, a uwagę potencjalnych inwestorów i użytkowników pragnę zwrócić na kilka istotnych spraw.

Wkład do kominka kaflowego
Wkład do kominka kaflowego

Kominek budujemy głównie po to, by nas cieszył widokiem ognia. To samo dotyczy kominka z płaszczem wodnym. Jeśli zależy nam WYŁĄCZNIE na cieple, to raczej wybierzmy sprawdzone jako dostawca tego „towaru” rozwiązanie piecowe z wymiennikiem wodnym. To, czym chlubią się kominkowe paleniska, czyli duże powierzchnie oszklone w kształcie L, U i C lub vis-a-vis, w przypadku palenisk wodnych nabiera zupełnie innego wymiaru. Tutaj szyba oznacza stratę ciepła dla wymiennika wodnego i to w sposób niekontrolowany. Nie oczekujmy od takich rozwiązań ani wielkiej mocy „wodnej”, ani czystych szyb. Coś za coś. Jak wspomniałem, podwójne oszklenie dostępne jest tylko w płaskich szybach, w niektórych modelach palenisk. Po drugie, obecność i pojemność zbiornika buforowego ma znaczenie! Od tego zależy optymalna praca układu i nasz komfort. Nie po to produkujemy z takim trudem ciepło, by je potem wylewać. Nie po to zrobiliśmy kominek wodny, by nie wykorzystać jego wielkich zalet. Obecnie dzięki stosunkowo niedrogiej elektronice można nie tylko precyzyjnie sterować samym wodnym paleniskiem, ale też pozwolić na sprzęgnięcie z innym kotłem oraz podgrzewać wodę użytkową. Dodając kolektory słoneczne do kominka z płaszczem wodnym można utworzyć indywidualną całoroczną wytwórnię ciepła dla całego domu. To wszystko kusi i nic dziwnego, że tak wielu inwestorów decyduje się na kominek z płaszczem wodnym.

Przez wiele lat paleniska wodne odbiegały znacznie pod względem estetycznym od tego, co oferowano w dziale „powietrze”. Często do eksperymentów wodnych firmy wykorzystywały paleniska starszej generacji, transplantując ich niektóre elementy, w tym fasady w stylu „socrealizmu”. Współczesne modele palenisk wodnych po zabudowaniu często trudno odróżnić jest od ich powietrznych odpowiedników. I chociaż nie do końca ma to sens pod względem grzewczym, to coraz śmielej powiększane są i wyginane na boki szyby wodnych palenisk. Klient tak chce, i już.

Warto jeszcze wspomnieć o ciekawym rozwiązaniu, jakim są kominkowe nasady wodne. Jest to sposób na stworzenie paleniska wodnego z typowego „powietrznego” wkładu. Może to być też sposób na wodny kominek o innym kształcie paleniska, niż te z typowo wodnej oferty. Są nasady-wymienniki wodne przeznaczone do konkretnych palenisk i producentów. Są też na rynku rozwiązania uniwersalne, możliwe do zastosowania w wielu modelach. Jak więc widać, woda w kominku staje się coraz bardziej popularna. Kominkom wodnym generalnie mówimy więc TAK, ale tutaj miejsca na amatorskie eksperymenty być nie powinno! Z wodą, szczególnie w kominkach, nie ma żartów, dlatego należy wszelkie sprawy związane z takim rozwiązaniem powierzać fachowcom. Pytanie tylko: jakim fachowcom? Czy hydraulik powinien projektować kominek w salonie? Ja mówię stanowcze NIE takiemu ryzykownemu podziałowi pracy! To projektant i wykonawca kominka powinien być decydentem, bo w kominku wygląd ma kapitalne znaczenie. Część wodną wykonać powinien albo zatrudniony w firmie kominkowej instalator hydrauliczny, albo zaproszony do współpracy fachowiec z firmy zewnętrznej. Tak będzie najlepiej i najbezpieczniej, a z pewnością także najładniej. O ładnych, a nawet pięknych kominkach proszę czytać w dalszej części tekstu.

wh

Facebook Comments
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Ogrzewanie

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Kompleksowy Przewodnik po Sprzęcie do Osuszania Budynków

Wprowadzenie Osuszanie budynków jest kluczowym elementem w branży budowlanej, zwłaszcza w …